Wypalanie traw jest u nas złą tradycją, z którą od lat zmagają się strażacy, policjanci i służby ochrony środowiska. Naukowcy wielokrotnie dementowali mit, że pod czas wypalania gleba się użyźnia. Jest wręcz odwrotnie!
Mimo wielu akcji uświadamiających, rolnicy nadal sądzą, że ogień to „najtańszy herbicyd” do zwalczania chwastów. Niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że wypalając ziemię przyczyniają się do niszczenia środowisk lęgowych czy miejsc bytowania bażantów, kuropatw czy zajęcy. Pożary wyjaławiają ziemię poprzez niszczenie warstwy próchnicznej. Powrót do stanu przed wypalaniem zajmuje glebie nawet do pięciu lat!
Nie możemy też zapomnieć o negatywnych skutkach dla człowieka. Wypalanie to jedna z istotnych przyczyn zatruwania i tak już nadmiernie zanieczyszczonej atmosfery – tysiące pożarów w skali kraju to dziesiątki ton tlenku węgla oraz innych niebezpiecznych związków chemicznych „wyrzuconych” do niej. Pożary łatwo się rozprzestrzeniają. Wystarczy mocniejszy podmuch wiatru, żeby ogniem zajął się cały las. To z kolei prowadzi do pożarów domów i stanowi bezpośrednie zagrożenie życia ludzi. Kolejnym negatywnym efektem wypalania traw jest to, że kiedy strażacy zajęci są ich gaszeniem, nie są w stanie odpowiednio szybko zareagować na inne wezwania, np. do ratowania poszkodowanych w wypadku samochodowym. A przecież często o życiu człowieka decydują minuty. Warto o tym wszystkim pamiętać zanim zdecydujemy się podpalić trawę!