Tym razem się nie udało. Zawodnik GKTS Wiązowna – Filip Młynarski wrócił z Mistrzostw Świata w Ping-Pongu organizowanych w Londynie z pustymi rękami. Mimo to dla naszego zawodnika i klubu był to ważny wyjazd. Filipowi gratulujemy zakwalifikowania się do mistrzostw, klubowi i trenerom wytrwałości, a sponsorom wiary w naszych zawodników. Poniżej relacja Filipa Młynarskiego, którą przysłał nam na tukontakt@wiazowna.pl:
Mój wyjazd na Mistrzostwa Świata zaczął się o godz. 4:00 rano. Tak wczesna pora była spowodowana lotem z Modlina ok godz. 7:00. Sam przyjazd do hotelu oddalonego ok 60km od lotniska Stansted, jak również lot nie sprawiły mi problemu. Zaraz po przyjeździe do hotelu postanowiłem odpocząć i przespałem się, gdyż wiedziałem, że ok godz 19:00 zaczną się moje zmagania w tym turnieju. Hala mistrzostw to piękny obiekt Alexandra Palace. Często odbywają się w nim zawody wysokiej rangi jak Mistrzostwa Świata w darta lub snookera. Sala przygotowana była na 8 stołów. Na każdym stole rozgrywana była 1 grupa, w każdej po 8 osób. Jeden z tych stołów był cały czas pod okiem kamer, które pokazywały zmagania zawodników na Sky Sport. Drugi, bardzo podobny do pierwszego, tylko o mniejszym polu, był juz bardziej kameralny – na niego kamery mniej zaglądały. Pozostałych 6 stołów to już zwykle pola do gry, oczywiście spełniające kryteria mistrzostw. Mój mecz zaczął się na stole 7, w grupie G. Początek zapowiadał się ciekawie. Naprzeciw mnie stanął Francuz, który wyszedł z środowych eliminacji. Niestety przegrałem pierwszego seta, do 11. Byłem trochę spięty. Aby wygrać, postanowiłem troszkę przyspieszyć i zmienić taktykę. I to się opłacało. Gładko wygrałem 2 i 3 seta. Pierwszy krok został wykonany. Aby dostać się do fazy pucharowej musiałem wygrać jeszcze jeden z 2 pojedynków. Naprzeciwko mnie stanął zawodnik z Niemiec. Dotychczas nieznany. Wyglądał na skoncentrowanego i spokojnego. Pierwszy set wygrał 15:13. Wynik był równy, choć czułem, że jestem słabszy. Niestety w drugim secie rozluźnił się i pokazał świetną dyspozycję. Przegrałem mecz 2:0. Kolejnego zawodnika, z którym miałem grać, mogłem obserwować, gdyż grał mecze po mnie. Był to Filipińczyk. Przed meczem znałem już jego mocne i słabe strony. Dzięki analizie wygrałem dość gładko 2:0 i tym sposobem dostałem się do turnieju głównego, tzn. do 32.
Następnego dnia miałem zmierzyć się z najlepszym z Filipińczyków, brązowym medalistą Mistrzostw Świata w Ping – Pongu z 2014r. Richardem Gonzalesem. Jest to specyficzny zawodnik, bo bardzo dobrze gra defensywnie ale jednocześnie często atakuje. Do tej pory nie grałem z takim zawodnikiem. Mimo analizy i odpowiedniej taktyki, byłem niepewny. Mecz zaczął się o godz 18:40 na stole nr 2. Na tym stole widać było wysoką rangę zawodów. Specjalnie odgrodzony, konstrukcją ze specjalnymi światłami, przygotowany do transmisji TV. Zacząłem dość spokojnie, ale pewnie. Niestety każdy moment wahania wykorzystywał przeciwnik. Mimo mobilizacji uległem w pierwszym secie do 11. Kolejny set to zbyt dużo błędów wymuszonych przez ataki przeciwnika. Moja taktyka runęła i nie wiedziałem jak sobie poradzić ze świetnie grającym przeciwnikiem. Niestety podobnie jak w pierwszym secie, przegrałem do 11 i zostałem sklasyfikowany na miejscach 17-32. Niedziela była dla mnie dniem wolnym od gry. Postanowiłem troszkę pospacerować po Londynie. 4 godzinne zwiedzanie poczułem trochę w nogach, ale było warto, bo Big Ben, Oxford Street, Westminster Abbey zostały w pamięci. Sam turniej był rewelacyjnie zorganizowany. Sala, oprawa, kibice, poziom zawodników- to światowa czołówka. Mój wynik uważam za średni, bo stać mnie było na troszkę więcej. Niestety 2 miesiące przygotować to nieco za mało.
W poniedziałek ok. południa byłem już w Warszawie. Droga powrotna była bezproblemowa i spokojna, choć na Stansted skonfiskowali mi 5 rakietek do gry w ping-ponga tłumacząc, że jest to przedmiot niebezpieczny. Podobno mają je wysłać pocztą. Składam serdeczne podziękowania dla sponsorów mojego wyjazdu Gminy Wiązowna i Firmy Cross Jeans z siedzibą w Zakręcie.
Filip Młynarski GKTS Wiązowna